Naprawde jestem pod wrażeniem. Świetny film, dość wartka akcja, brak dłużyzn, mimo, że trwa 2h. Może chwilami trochę pompatyczny (OK bardzo pompatyczny;>) Te szkliste oczy Rawlingsa, pozy a la James Dean (nie powiem, chwilami nawet udane! ale to jednak tylko imitacja); przyjaźnie ponad podziałami; Francuzka która nagle mówi całymi zdaniami po angielsku używając iluś tam czasów i konstrukcji; tajemniczy odludek, ktory staje sie przyjacielem i którego trzeba pomścić; frustrat, ratujący życie i stający się bohaterem...
No niby wszystko takie konwencjonalne i przewidywalne (nawet kolejność umierania!) a jednak ogląda się z zapartym tchem, nieudawanym zdenerwowaniem i strachem o losy bohaterów (w każdym razie w moim przypadku).
A po obejrzeniu pozostaje tylko westchnąć... och Rawlings/och Cassidy - wszystko jedno;)