Okropnie rażą tu oklepane motywy z amerykanskich filmów. Czy to sądowa wręcz tyrada w obronie kumpla, czy rozmowa dwóch pilotów o bezsensowności wojny... Poza tym niepojęta niesubordynacja pilota zabierającego samolot w celu zrealizowania swoich 'interesów'- i jeszcze dostał medal! Tymczasem to przez niego kobieta została postrzelona - wątpię aby niemcy zamierzali ją zgwałcić (zresztą na upartego można pominąć ten argument przeciw). Niemcy wybiegają z domu Lucienne i nie wiedząc co się w ogóle dzieje strzelają po ciemku do samolotu, jakgdyby od razu wiedzieli, że to Amerykanin. Albo beztroskie odrąbanie ręki - niedługo później ten sam pilot jak nowo narodzony z hakiem zamiest dłoni wskakuje zadowolony do samolotu (albo czepiam się? -bo odrąbana ręka to draśnięcie?). Żałosna bzdura. Bynajmniej nie chciałbym umniejszać zasług tamtych lotników w pierwszej wojnie światowej, ale jeśli film rozpoczyna się słowami 'inspired by true story' to to zobowiązuje jednak do trzymania się faktów. Czy na prawdę niemiecki as był tak głupi i pozwolił postrzelonemu lotnikowi pomanewrować i wlecieć prosto w zeppelina? Czy niemiecki as był tak głupi aby po postrzeleniu amerykanian pozwolić mu na przelecenie na drugą stronę i dać się ubić z rewolweru jak kaczka strzałem w oko?
Daję 6 za efekty i sprawny montaż. Za nic więcej.